Sarah Kane kochała ciało i psyche człowieka. Również swoje.
Miłości tej dawała wyraz w swoich utworach teatralnych - z których najmniej znanym jest chyba "Miłość Fedry".
Historia kazirodczego związku pięknej Fedry z pociągającym Hipolitem u niej zmieniła się w opowieśc o ciele pragnącym ciała. Kane udało się uwspółczesnić mityczną opowieść nie przez płaskie gadżety ale przez wbicie ją w ciało człowieka przełomu wieków.
Łatwo dać się zwieść pozorom: niby-prostackiemu językowi jej utworów, powierzchni, po której pływają brutalność, wulgarność i fizjologia - oraz pozornej fiksacji seksualnej. Trudno dostrzec w Kane poetkę ciała.
Niniejszy spektakl pokazuje, jak pięknie można zadźgać Kane na scenie. Przed Państwem "Miłość Fedry" wystawiona w Project Arts Centre na Temple Bar w Dublinie. Reżyseruje jason Byrne a główną rolę gra i najjaśniejszym punktem spektaklu jest Conor Cilian Madden.
I nie chodzi mi o to, że Madden rozbiera się. Masturbacja w teatrze też już była. W jego wykonaniu to jest lot, podczas gdy pozostali aktorzy podskakują, jedni niżej inni wyżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz